Od rana stoję na skrzyżowaniu ulic, w zasadzie większość dnia. Tak właściwie, to stoimy tam w trzy. Niektórzy pytają czemu tak drogo, a inni po prostu biorą. Podchodzą do mnie, i do pozostałych dziewczyn, ale zazwyczaj wychodzimy na tym "po równo". Po kilku dniach zdobyłam "stałych klientów", niektórzy nawet wręczają małe podarki, kłaniają się z daleka. Trafiają mi się klienci wybredni, mniej wybredni, rozmawiamy, uśmiechamy się do siebie, no i jakoś się to kręci, od poniedziałku do soboty.
_________________
Interpretacja dowolna.
Właśnie tak, sprzedaję truskawki.